czwartek, 12 stycznia 2012

Jak sprawić by mówiąc zainteresować słuchacza?

……… Pomyślałam o sobie. Dlaczego robię to co robię, dlaczego jestem kim jestem itd. Brzmi poważnie. Może. Ale nie o to mi chodzi. Odkryłam, dlaczego wybrałam studia humanistyczne. I okazało się to bardzo proste. Dzięki moim dwóm nauczycielkom z liceum – polonistce i historyczce. Były fenomenalne. Na czym polegał ich fenomen?  Były niezwykle skutecznymi i przekonującymi  mówcami. Potrafiły nudne zagadnienia zamienić w interesujące odkrycia, a błahe informacje zaszczepić tak, że pamiętam je do dziś. Spowodowały, ze nauka do matury była dla mnie przyjemnością, a nie dramatycznym przeżyciem. Dlaczego o tym piszę? Dlaczego z tak wielu pedagogów w moim życiu zapamiętałam tak dobrze tylko je?
Moje dwie nauczycielki posiadły do perfekcji sztukę porywania audytorium, sztukę porywania serc i powodowały, że z przyjemnością wszyscy  je słuchali. A to bardzo trudne zadanie. Niektórzy rodzą się z tą umiejętnością, a inni muszą długo pracować, aby ktoś w ogóle zwrócił uwagę na to co mają do powiedzenia.

Sztuka wypowiadania się jest na pozór umiejętnością niemalże każdego człowieka, jednak umiejętność mówienia, które spotka się z zainteresowaniem słuchacza, to już sztuka nie dana każdemu. Często słyszymy, jak ktoś opowiada coś bez celu, robi to w sposób monotonny, albo nawet irytujący. Czasem po prostu jest to mało ciekawy temat, a czasem wprost przeciwnie, temat jest niezmiernie interesujący, jednak podany w mało interesujący sposób. Jednak  nad wszystkim można popracować i dzięki systematycznemu treningowi możemy spowodować, że „wszyscy będą chcieli słuchać właśnie nas”.
Na początku pokażmy naszym rozmówcom, że temat o którym mówimy jest naszą pasją. Jeżeli  nie lubimy zagadnień, będących przedmiotem rozmowy nasz rozmówca to wyczuje, a nasz głos będzie podszyty rutyną, niechęcią i przymusem mówienia o tym o czym mówimy. Włączmy w swoje opowiadanie energię, zadowolenie i pasję. To naprawdę dużo jak na dobry początek.
Kolejnym istotnym elementem jest to jak wyglądamy. Osoba prezentująca się jako przysłowiowa „szara mysz” często nie sprawdzi się w charakterze showmana. Ale wystarczy tylko mały detal jak na przykład  czerwone jak wino usta mówczyni. Skupia to uwagę słuchacza na osobie i jednocześnie na tym co ma nam do przekazania.  Udowodnione jest również to, że osoby atrakcyjne są częściej słuchane z uwagą niż te mniej.  A więc pasja i wygląd. Od tego zaczynamy.
Poza tym, mówmy pełną piersią. Mówienie głosem przyciszonym lub wyższym niż naturalny – to zmora wielu z nas. Cóż można tu poradzić? Jeżeli zapisanie się na kurs emisji głosu wydaje nam się czymś ekscentrycznym lub zbyt kosztownym, spróbujmy popracować nad naszym głosem sami. Trenerzy polecają między innymi  w tym celu ćwiczenia związane z nagrywaniem swojego głosu na dyktafon, analizowanie efektów i poprawianie błędów tak długo jak będzie to konieczne.
Możesz również ćwiczyć sztukę mówienia głośno czytając - podczas wieczornego odpoczynku z czasopismem lub książką. Wybierz tekst, który przeczytasz na głos - wciel się w rolę wybitnego mówcy. Zwróć uwagę, czy mówisz wystarczająco donośnie i pewnie. Jeśli swoim głosem przekonasz siebie, wkrótce przekonasz też innych.

Ważna jest także gestykulacja. Zasada jest prosta nie za dużo, nie za mało lecz w sam raz. Jeżeli wymachiwanie rękoma jest formą odreagowania stresu to w zasadzie może nam ułatwić wystąpienie. Jednak niekiedy może w znaczny sposób odwrócić uwagę od treści wypowiedzi, a skoncentrować ją tylko na formie. A niekiedy może być nawet komiczne.
Wreszcie pamiętaj, aby każdą opowieść  opleść, jakimś interesującym lub zabawnym wtrąceniem. Ciekawe przykłady czy dowcip sprawią, że twoja wypowiedź będzie dla słuchacza interesująca. Włączaj również odbiorców do rozmowy, aby nie mieli wrażenia, że ty jesteś ważniejszy bo masz w tym momencie głos.
Zabójcą skutecznego rozmówcy jest również stres.  Często zdarza się, że mamy ogromną wiedzę i chcemy ją przekazać, ale stres  nam to uniemożliwia. Można popracować  nad jego pokonaniem, ale można go też wykorzystać, bo stres pomoże nam się skoncentrować, zmobilizować i zdynamizować nasze wystąpienie. Pamiętajmy każdy mówca ma tremę. Niektórzy jednak łatwiej potrafią ją zamaskować.
Każdy z nas może być świetnym mówcą. Dostrzeżmy tylko swoje zalety i ukryjmy wady, a poznamy tajemnicę sztuki „ co zrobić, żeby nas słuchano”.

Marta Kurpiewska

czwartek, 5 stycznia 2012

Co z tą asertywnością ?


Kiedyś byłam świadkiem zabawnej sytuacji. Podczas jakiejś oficjalnej rozmowy pewien Pan na stanowisku bardzo niegrzecznie odezwał się do rozmawiającego z nim pana (chyba mniej ważnego). Gdy ten pan zwrócił mu uprzejmie uwagę na jego brak kultury, w odpowiedzi usłyszał: „Co ja zrobię, że jestem taki asertywny?”. Czyż nie jest to dowcip roku? : )

Czym więc jest asertywność? Czy zawsze trzeba ją łączyć z brakiem kultury, zbytnim zadufaniem, poczuciem własnej wyższości? - Otóż nie.
Asertywność to umiejętność wyrażania własnej opinii, myśli, oczekiwań, potrzeb oraz uczuć. Być asertywnym to radzić sobie z krytyką, być otwartym na negocjacje i ustępstwa, oraz potrafić odmawiać w sposób nie uległy i nie raniący innych. Bycie asertywnym nie oznacza bycia złośliwym albo niegrzecznym.  Oznacza, że w sposób kulturalny doprowadzasz do sytuacji, którą uważasz za słuszną, a więc potrafisz tak pokierować rozmową lub zdarzeniami, by znaleźć wspólne rozwiązanie najlepsze dla każdej strony.            
Jeżeli popracujemy nad sobą, zarówno na płaszczyźnie prywatnej jak i zawodowej  z łatwością poradzimy sobie w kontaktach społecznych i zawodowych. Cóż więc zrobić, aby już więcej nikt z nas nie robił „ofiary” i narzędzia do wykonywania poleceń.   
            
Oto kilka elementów, które w znaczący sposób mogą wpłynąć na naszą asertywność:
Po pierwsze wygląd. Musimy prezentować się jako osoby stanowcze, zarówno w ubiorze jak i w mimice. Nasza prezencja musi wskazywać, że jesteśmy osobami stanowczymi, ludźmi sukcesu i że wiemy czego chcemy.
Po drugie zachowajmy pewność siebie. Warto ten efekt wzmocnić  panowaniem nad gestami, mimiką. Pamiętajmy, że istotnym szczegółem jest patrzenie współrozmówcy w oczy.
Równie ważna jest emisja głosu i dykcja. Dzięki dobremu opanowaniu tej sztuki jesteśmy wolni od wielu błędów, które mogą zaburzyć naszą asertywność. Pamiętajmy, aby mówić  wyraźnie, dobitnie i powoli. Nie krzyczymy i nie podnosimy głosu.
Kolejnym elementem jest wyznaczenie sobie celów. Pokażmy, że wiemy czego chcemy. Warto być przy tym bezpośrednim i konkretnym. Nie „lejmy wody”, gdyż wówczas możemy być odebrani niepoważnie, a nie o to nam przecież chodzi w „naszej” asertywności.
Warto pamiętać także o zachowaniu równowagi.  Podstawowe zasady w tym względzie to: nie przeginaj i miej zdrowy rozsądek. Pamiętajmy, że w stosunku do atakującego nas  siekierą draba takie postępowanie nie przyniesie wiele pożytku .
No i wreszcie warto zawsze kierować się rozumem, gdyż  asertywna rozmowa musi mieć sens, a aby miała sens trzeba mieć właściwego rozmówcę, i właśnie w tym celu musimy użyć rozumu.
Wszystko to ważne, ale pamiętajmy, że asertywność zawsze idzie w parze z kulturą. Okazujmy zawsze szacunek , a wróci do nas w dwójnasób. Nie stawiajmy bezmyślnie na swoim, jeżeli nie mamy racji, zamiast brnąć w zaparte lepiej wycofać się z twarzą. Zawsze bądź przyjazny dla ludzi, wobec których jesteś asertywny. I zawsze spróbuj najpierw poprosić, a nie od razu wymagać. Nie warto wyważać otwartych drzwi. Odbudowanie potem swojej pozycji wymaga wysiłku i może skutkować tym, że nasi koledzy i przełożeni zmienią do nas stosunek – i niekoniecznie będzie to zmiana na lepsze..

Na zakończenie pozdrawiam wszystkich asertywnych, a tych mniej zachęcam do pracy. Warto z Nowym Rokiem postawić na pracę nad sobą, bo inwestycja w samego siebie jest najlepszą inwestycją.
                

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Co z tym czarnym kotem ?

Jak mówi pierwsza zasada Huny „Świat jest taki, jaki myślisz, że jest”.
Wiedza mająca już tysiące lat oraz współczesne badania psychologiczne dowodzą, że w bardzo dużej mierze to, co mamy w umyśle kształtuje naszą rzeczywistość. Dlatego dobrze jest przyjrzeć się swoim myślom, ocenom i przekonaniom, bo może warto coś zmienić by żyło się nam lepiej?

Wyobraź  sobie, że Twój umysł jest jak ekran telewizora a Twoje życie wyświetlane jest w czarno białych kolorach tak jak stare filmy. Czy to życie musi być zawsze czarno białe ? Może nie poświęciliśmy zbyt dużo czasu, aby ten nasz świat pomalować na kolorowo.
Jak zmienić głęboko siedzące przekonania, które tkwi w nas od przeszłości i nie pozwala funkcjonować, ani realizować celów.

Czasem zdarza się, że przeczytana książka lub spotkana osoba motywują nas do zmiany. Zaczynamy zastanawiać się nad czymś co warto byłoby robić inaczej  i zauważamy drobne zmiany, które wdrażamy w życie. Trzeba jednak uważać, aby nie przejaskrawić swojego świata. Do każdej zmiany musimy być przygotowani.  Musimy popracować nad tym, aby weszła w nasze życie harmonijnie. Trzeba użyć takich metod, aby świat był widoczny dla ciebie w sposób najlepszy dla ciebie, ustawiać swoje przekonania w sposób najbardziej efektywny.

Jednym ze sposobów jakie można zastosować jest odszukanie swoich przekonań.
Usiądź wygodnie w fotelu i wypisz sobie przekonania, które zakotwiczyły się w twoim umyśle i mają wpływ na twoje życie.  Cofnij się do wydarzeń, wpajanych przez rodziców teorii, sytuacji, które cię spotkały a które do dzisiaj pamiętasz. Zastanów się w jaki sposób ogranicza ono twój umysł, jaki jest jego cel. Następnie zapisz swoje przekonanie na kartce.

A teraz przenieś się wyobraźnią do równoległego świata i zastanów się jak byś chciał przeformułować swoje przekonanie. Odwróć kartkę i zapisz pozytywne przekonanie. Włącz sobie jakąś muzykę, idź do kina na motywujący film a w momencie kiedy czujesz się mocno zmotywowany uruchom nowe przekonania.
Przekonanie musi być spójne z twoimi wartościami i twoją dojrzałością oraz świadomością. Pamiętaj jest to proces stawania się sobą na miarę jaką sobie sama/sam wyznaczasz.

Nowy Rok jest bardzo dobrym momentem do przeformułowania swoich przekonań i pokolorowania czarno-białego obrazu ekranu telewizyjnego.

p.s. I takie drobne przekonania jak nieszczęście, które niesie za sobą przebiegnięcie Twojej drogi przez czarnego kota tez można zmienić. No i raptem okaże się, że czarny kot przynosi nam szczęście : ) 

czwartek, 8 grudnia 2011

Współpraca w zespole

Wielu z nas ma lub miało możliwość pracy w zespole. 
Czym jest zespół?  Najprościej rzecz ujmując stanowi on zbiór pracowników, cechujących się różnymi osobowościami, przyzwyczajeniami, doświadczeniem czy umiejętnościami. Trudno więc wyobrazić sobie, aby taki „zlepek” funkcjonował doskonale.  Można jednak zbliżyć go do ideału. Wymaga to jednak wiele wysiłku, kompromisów, a przede wszystkim dobrego menadżera, który pokieruje zespołem tak, aby wszystkie trybiki tej maszyny współgrały.

Od menadżera zależy wiele, ale również członkowie zespołu muszą mieć świadomość swojego wkładu w to co ogólnie nazywamy współpracą. Współpraca jest bowiem uwarunkowana  postawą każdego z  nas i gotowością do budowania więzi z innymi osobami. Współpraca to także umiejętność pracy w grupie na rzecz osiągania wspólnych celów, umiejętność zespołowego wykonywania zadań i wspólnego rozwiązywania problemów. 
Byłoby świetnie, gdyby udało się wszystkie nasze pozytywne cechy wykorzystać w pracy. Niestety niekiedy kieruje nami rywalizacja, gorszy nastrój czy dzień.  Wtedy zaczynają się konflikty, napięcia i maszyna zaczyna szwankować. Ma to niekiedy wpływ na finalny efekt pracy całej grupy.


Co zrobić więc, aby „fajnie” się współpracowało?

Przede wszystkim trzeba być otwartym na inne postawy lub wiedzę i spostrzeżenia innych osób. Dzielmy się swoją wiedzą i doświadczeniem i czerpmy od innych to co mają najlepsze.
Kolejnym czynnikiem, który wpływa na atmosferę w zespole jest umiejętność krytykowania i przyjmowania krytyki (tzw. pokora) . Chwalmy, ale i bądźmy chwaleni – to zawsze buduje i podnosi morale w grupie. Szanujmy również spostrzeżenia i uwagi naszych współpracowników i nie zamykajmy się na ich uwagi i poglądy.
Warto być również cierpliwym. Cierpliwość to danie sobie i innym czasu na rozmowę, dyskusję czy poszukiwania. Nie jest konieczne zgadzanie się zbyt szybko na kompromis tylko dla „świętego spokoju”. Czasami warto na coś poczekać, gdyż presja nie jest nigdy  dobrym partnerem w pracy.
Wykluczmy rywalizację, gdyż atmosfera w zespole sprzyja właściwemu wykorzystywaniu wiedzy i umiejętności każdej osoby, bez konieczności uciekania się do zachowań rywalizacyjnych. Przyjmijmy, że sukcesy innych nie są źródłem zawiści, lecz mobilizują do większego zaangażowania.
Wreszcie pamiętać należy o zaufaniu, czyli dawaniu innym powodów do tego by wiedzieli, że mogą na nas polegać. W jaki sposób? Każdego dnia, w każdym podejmowanym działaniu informujmy ludzi z którymi współpracujemy, że im ufamy i jesteśmy godni zaufania. Ważne jest, aby nie zmarnować tych okazji bo żadna z nich się nie powtórzy. My natomiast otrzymamy "łatkę", której trudno będzie nam się pozbyć w dalszej współpracy.
Każdy z tych warunków musi być spełniony, jeśli chcemy, by zespół opierał swe działanie na współpracy. Zaniedbanie choćby w jednym z obszarów może w znacznym stopniu utrudnić realizację celu i przyczynić się do rozbicia zespołu.                              

Uśmiechajmy się i szanujmy nawzajem, a będzie miało to wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale również wydajność i sukcesy !!

czwartek, 1 grudnia 2011

Granice „personal space”

Często spotykamy się z prośbą: „Nie naruszaj mojej przestrzeni osobistej”…. Niby banał, ale tak naprawdę ma on głębsze dno. Zagadnienia przestrzeni osobistej są obecne w naszym codziennym życiu  i nawet nie zdajemy sobie sprawy  w jak wielu sferach. Podobno człowiek ma swoją „otoczkę” którą nosi ze sobą, a jej zasięg i rozmiar zależy od zagęszczenia populacji w jakiej się wychowywał.

Granice „personal space”  są płynne, cienkie, a ponadto wyznaczone indywidualnie przez rożne osoby. Ba, nawet różne kultury i narodowości w wyznaczeniu jej granic kierują się odmiennymi przesłankami. Trudno się w tym wszystkim połapać prawda?
          Nie ma się co dziwić, gdyż zagadnienie to jest na tyle złożone, że jest przedmiotem badań filozofów i psychologów. Nazwano je proksemiką(milcząca mowa) i poświęcono jej wiele opracowań.
Jest prawie niemożliwe przedstawienie zasad respektowania kręgu przestrzeni osobistej w pigułce. Omówmy więc jej najważniejsze reguły.

          Jak już wspomniałam osobista strefa dystansu jest zdeterminowana kulturowo. Granice tej strefy zależą od rodzaju stosunków, jakie łączą nas akurat z osobami, znajdującymi się w naszej przestrzeni.
Zasadniczo wyróżnia się cztery strefy przestrzeni osobistej, chociaż to tak naprawdę konieczne minimum.
Oto one:
·         Strefa intymna- Jest to najbardziej intymna i najsilniej strzeżona strefa. Każdy człowiek uważa ją za swoją własność i dopuszcza do niej tylko osoby uczuciowo z nim związane. Wyróżnia się tu substrefę rozciągającą się do 15 cm od ciała danego człowieka i która może być naruszona tylko podczas kontaktu fizycznego. Ustalenie granic sfery intymnej jest bardzo indywidualne. Jej granice będą węższe u osób, które wychowały się rodzinach, gdzie często się przytulano i okazywano sobie często wiele uczuć. Szersze granice będą zachowywać osoby nauczone w domu rodzinnym trzymania dystansu.   Wykładnikiem rozmiaru przestrzeni jest także kulturowość, bowiem łatwiej wejść w sferę intymną Latynosa niż „zimnego Brytyjczyka” J. Naruszenie strefy intymnej może być niekiedy odebrane jako rodzaj molestowania seksualnego i może doprowadzić do wielu niebezpiecznych konsekwencji. 
·         Strefa osobista obejmuje ok. 46-122 cm . Taką odległość   zachowujemy w kontaktach koleżeńskich,  zawodowych i biznesowych. Jest to rodzaj kontaktów, które z zasady wymagają zachowania swoistego dystansu, a wiąże się to również z profesjonalizmem w kontaktach międzyludzkich. W stosunku do partnerów biznesowych niedopuszczalne okazuje się między innymi poklepywanie czy natarczywe nachylanie się. Nie warto być wobec tego zbyt „koleżeńskim”, gdyż może być to niewłaściwie odebrane.
·         Strefa społeczna to ok. 1,22 – 3,6 m. Ten rodzaj przestrzeni spotykamy w kontaktach z osobami, które znamy słabo lub bardzo słabo. Trzymajmy ten rozmiar  przestrzeni rozmawiając np. z hydraulikiem, sprzedawcą w sklepie, czy innych obcych nam osób.
·         Strefa publiczna to powyżej 3,6 m. Taki dystans zachowuje się najczęściej podczas wystąpień publicznych, gdy zwracamy się do większej ilości ludzi. Dobrym przykładem może być odległość między wykładowcą a studentami podczas  wykładu.


Bardzo ważne jest, aby respektować granice wspomnianych kręgów w kontaktach międzyludzkich, gdyż poprawne zachowanie w tej dziedzinie ma znaczny wpływ na odbiór naszej osoby. Jest to istotne zwłaszcza w kontaktach biznesowych.
Aby być właściwie postrzeganym i zrozumianym w stosunkach międzyludzkich nie można być zbyt „przyjacielskim natrętem”, ani  zbyt zdystansowanym i „zimnym”. Ważne jest trzymanie się powyższych zasad, może nie dosłownie, bo nikt nie wymaga, aby z linijką mierzyć zakres przestrzeni naszej i innych osób, ale pamiętajmy o nich.  Naruszenie strefy osobistej innej osoby może narazić nas na różne konsekwencje, a nawet doprowadzić do pewnego rodzaju ostracyzmu. Pamiętamy sytuację jak podczas oficjalnej dyplomatycznej wizyty, jeden z polskich przedstawicieli „klepnął” inną uczestniczkę w pośladek. Było to szeroko komentowane nie tylko jako nietakt, ale również jako rodzaj chamstwa, a nie jako przyjacielski odruch.

           Niejeden z nas był kiedyś „przygnieciony” czyimś ciałem w autobusie, potrącony koszykiem w supermarkecie czy na własne życzenie w gabinecie masażu masowanym przez inną osobę. Każdy z tych przykładów stanowi naruszenie naszej indywidualnej przestrzeni, ale każde jest przez nas inaczej odbierane. O ile masaż jest  świadomie wybraną przez nas formą naruszenia naszej intymnej strefy to sytuacje autobusowo-sklepowe wywołują raczej nasza irytację i zdenerwowanie.
            Zatem, zapamiętaj rodzaje stref i stosuj się do nich w swoich kontaktach biznesowych i prywatnych.

poniedziałek, 24 października 2011

Slow-life

Spotkały się dwie koleżanki po latach. Alicja ma mały domek, męża leśniczego, trójkę dzieciaków i pracę w domu. Ewa z mężem i synem mieszka w mieście - oboje pracują w kilku miejscach. Wydawałoby się okoliczności przesądzają o sposobie ich życia.
            Wyszły na spacer. Ta pierwsza leci przodem za rękę ciągnąc trzyletnią córeczkę, która wyraźnie nie nadąża. Druga zatrzymuje się przy każdym kamieniu, który synek w podobnym do dziewczynki wieku ogląda ze skupieniem, a potem pakuje do kieszeni.
Alicja  w końcu bierze córkę na ręce, ogląda się za koleżanką i sapie zdyszana:
-        Jak wy to robicie, że mały chodzi z wami na takie długie spacery?
-        To my chodzimy z nim.
          

To nie praca, miejsce zamieszkania lub wielkość rodziny determinują sposób życia – a przynajmniej nie tylko.

Czy godzina w środku dnia na odebranie dziecka z przedszkola i powrót do domu piechotą to strata czasu? Być może w pewnych okolicznościach tak jest. Czas przygotowań do własnego ślubu, świąt lub innych uroczystości może być krokiem bliżej do zawału... lub dłuższym celebrowaniem tej okazji. A własny dom lub mieszkanie? Czy to tylko skarbonka bez dna czy miejsce na odpoczynek, a nawet sposób wyrażenia siebie? 

Slow life wymaga treningu umiejętności organizowania dnia codziennego, ale w zamian daje dłuższe i zdrowsze życie. Sposób życia to nasz własny wybór. Uważne słuchanie i szacunek do siebie i swoich najbliższych.
Monika Rudy-Muża

piątek, 14 października 2011

Elevator Pitc

Temat, krótkiej autoprezentacji w dzisiejszych czasach jest bardzo istotny, dlatego zachęcam do wygospodarowania sobie trochę czasu na „ułożenie w głowie” kim według siebie jesteśmy i co chcemy przekazać naszemu rozmówcy. Metoda mini-prezentacji o której mowa pochodzi od nazwy „Elevator Pitc”  i odzwierciedla ideę w której jest możliwe zainteresowanie drugiej strony naszą osobą lub naszym produktem w czasie 30 sek do 60 sek – w zależności od tego jak długo jedziemy windą : )

Często nie wiemy co powiedzieć rozmówcy próbując wytłumaczyć czym się zajmujemy zawodowo, albo według jakich wartości żyjemy. Umiejętność prostego przekazu skomplikowanych zagadnień wcale nie jest ani łatwa ani oczywista. Dlatego właśnie każdy z nas powinien się do tego przygotować.

Marzysz o pewnym stanowisku w nowej firmie, chcesz zdobyć kontakt do kogoś z kim od dawna chcesz się poznać, sprzedajesz swój produkt lub po prostu ktoś poprosił Cie o to abyś opowiedział coś o sobie.  
Wyobraź sobie wsiadasz do windy i … pełne zaskoczenie; w windzie jest prezes który może Cię zatrudnić, osoba która zna właśnie tę z którą chcesz się zapoznać lub inna ktoś inny, kto wzbudza twoje zainteresowanie. Spędzisz z nim kilka chwil na małej, zamkniętej przestrzeni.



Masz 30-60 sekund na powiedzenie kim jesteś, co robisz i co z twojej obecności może dobrego dla niego wyniknąć. Jeśli uda ci się zainteresować rozmówcę, to być może uzyskasz kilka upragnionych minut z nim w gabinecie, aby dopiąć interesu lub nawiążesz ciekawy kontakt czy wymienisz się wizytówką.  Jeśli nie będziesz potrafił zainteresować rozmówcy wysiądziesz z windy myśląc, że mogłeś wykorzystać tą szansę, ale nie byłeś dobrze do tego przygotowanym. Co robić? Jak to rozegrać?


Istnieje wiele formatów na tego typu sytuację, która może przydarzyć się także w innych okolicznościach, nie tylko w windzie. Wyzwaniem jest prosty przekaz o tym kim jesteś, co robisz i jakie korzyści wynikną z twojej obecności. Warto sobie taki przekaz dokładnie zapisać i poćwiczyć „na sucho”.

Format, który jest efektywny i który można układać elastycznie w zależności od sytuacji:
·         Jestem  - twoje stanowisko/tytuł/pozycja
·         Pomagam moim klientom w ……- 2-3 rzeczy, które robisz dla swoich klientów
·        Po to, aby oni….-1-3 korzyści dla klientów wynikające z twoich usług/produktów

Więc do dzieła – stwórz swoją autoprezentację, która przyda Ci się w przysłowiowej windzie.